13 stycznia 2014

Ratunek



Między puchatymi chmurami, z zawrotną prędkością zbliżało się pięć obiektów niczym spadające gwiazdy. Nagle zatrzymały się w powietrzu. Czwórka zmieniła kierunek w cztery różne strony świata, szybko oddalając się od siebie. Jedynie piąty promienny obiekt nie zatrzymał się. Spadał cały czas w dół. Gdy był kilka metrów nad ziemią, pojawiła się znikąd postać. Czarna niczym noc suknia sięgała jej przed kolano. Ciasno opinała jej piękne ciało uwidaczniając wszystkie atuty - idealną sylwetkę, długie zgrabne nogi oraz obfity biust. Srebrne buty na wysokim obcasie lśniły . Krótkie czarne włosy ścięte do ramion nie przeszkadzały i dodawały jej elegancji. Wystarczyło spojrzeć w jej morskie oczy by stwierdzić, że wyglądała jak najpiękniejsza kobieta na świecie. Bez żadnych niedoskonałości. Jednak prawda okazywała się zgoła inna. Świadczyły o tym skrzydła koloru mleka i korona z czystego złota. Mieniła się ona różnobarwnymi kryształami, jednak najważniejszym elementem jej tiary okazywał się olbrzymi księżyc w pełni. Wyglądał jak skąpany we krwi.
Jej symbol, symbol Królowej Nocy – Bogini Isztar.
Stanęła w lekkim rozkroku i zaczęła powtarzać  słowa w mowie znanej tylko bogom. Z każdym wypowiedzianym słowem,  zaczęły otaczać ja niebieskie promienie. Tworzyły stalowy płaszcz chroniący ją. Wiatr zaczynał nabierać siły, z każdą chwilą mocniej uderzając o drzewa. Unosił jej włosy, wyglądało na to, że zaraz pojawi się olbrzymi  huragan. Wymawiając ostatnie słowa obiekt był już kilkadziesiąt centymetrów nad ziemia. W momencie wypowiedzenia ostatniego słowa promienie ognia razem z wiatrem wystrzeliły w górę, tworząc niebieską błyskawicę . Rozdzieliły się na pięć części. Cztery zniknęły, a ostatni skierował się w stronę obiektu. Spowodował, że zatrzymał się nad samą ziemią. Wystarczyła by jeszcze minuta zwłoki i skończyło by się to śmiertelnym upadkiem. Stalowe ogniki zabrały ogień otaczający obiekt i rozproszyły się. Bogini nie czekała, aż jej czar zadziała, zniknęła pozostawiając na polanie nieprzytomną dziewczynę. To ona była jednym z promiennych obiektów. Leżała niedaleko wystającego  korzeń jednego z najniebezpieczniejszych drzew znajdujących się w tym olbrzymim ogrodzie. Jej śnieżnobiałe włosy w nieładzie zakrywały część korzenia, na którym opadła jej głowa. Mimo tak jasnego koloru włosów jej karnacja była ciemna. Wyglądałam jakby opalała się na pustyni. Twarz miała skierowaną w dół i częściowo zakrytą włosami, co uniemożliwiało zobaczenie jej twarzy. Ubrana była w prostą suknię zabarwianą farbami naturalnymi. Wielka róża namalowana na sukni wspaniale wyglądała na zielonym tle. 
Tymczasem pozostałe obiekty zdążyły już bezpiecznie wylądować. Promienie ukazały trzech chłopaków i jeszcze jedną dziewczynę. Każdy z nich wylądował w skrajnej części jednej z czterech stron świata. Nihila – na zachodzie, Rud – na wschodzie, Casti – na południu i Math – na północy. Miejsca bardzo różniły się od siebie jednak zmierzając coraz bardziej w sam środek ogrodu różnice te zaczynały się zlewać. Tu przy olbrzymim drzewie z niebezpiecznymi owocami panowała harmonia. To tu wylądowała białowłosa, nazywała się Ara.

1 komentarz:

  1. Zawsze intrygowały mnie religie i dziwi mnie nieco, że wcześniej nie zagłębiłam się w mitologię sumeryjską i historię Mezopotamii. Bogini Isztar- bogowie, toż to zjawiskowe!

    OdpowiedzUsuń